26 listopada 2012

10. Wielka nienawiść łatwo nie ginie.


Ezop


Od rozmowy Hidana z liderem minęło kilka dni, a ten i tak podenerwowany chodził po siedzibie organizacji. Był opryskliwy i wredny, a jego wypowiedzi do szpiku kości były przesiąknięte sarkazmem. Unikał swych towarzyszy jak ognia, nie mając ochoty na pogawędki, a raz nawet uderzył Orokę, gdy ta śmiała zapytać go o samopoczucie. Każdy wiedział, że do takiego Hidana lepiej się nie zbliżać. Co najciekawsze jednak, Jashinista codziennie odwiedzał więzienie Akatsuki, jak gdyby kogoś szukał. I tylko lider wiedział, kogo miał na myśli. Umyślnie nic nie mówił o Tsutanai, by móc przyglądać się, jak Hidan wariuje ze strachu o kuzynkę. Rozkoszował się jego podłym nastrojem i dodatkowo podsycał jego nienawiść do swojej osoby, rzucając mu prowokujące spojrzenia na korytarzu siedziby lub w kuchni. Fuuma robił wszystko, by jego podopieczny oszalał.
I udawało mu się. Pewnego dnia Hidan nie wytrzymał napięcia, wziął płaszcz i wybiegł z siedziby, a gdy wrócił, był zmarznięty i cały pokryty krwią, a szczątki jego ubrania ledwie na nim wisiały. Nikt nie odważył się skomentować jego stanu, bo złość i tak z niego nie uleciała. Wręcz przeciwnie, można było odnieść wrażenie, że furia z godziny na godziny w nim wzrastała. Nie wyładował jej, a tylko zwiększył, cokolwiek zrobił poza siedzibą.
Po miesiącu takiego stanu rzeczy, wściekłość Jashinisty osiągnęła apogeum. Wpadł do gabinetu lidera, który w tym czasie jak zwykle zajmował się papierami, i przewrócił jego biurko, raniąc przy tym samego Fuumę.
- Ty draniu! - wrzasnął i kopnął porozrzucane rzeczy. Pein podniósł się i już miał zamiar uderzyć Jashinistę, kiedy ten w swoim szale, szybszy niż zwykle, przyparł go do ściany. - Mówiłem ci, że nie będzie współpracować! Po jaką cholerę ją tutaj ściągnąłeś?!
Lider uśmiechnął się wrednie. Patrzył w jego nienawistne spojrzenie i cieszył się, że mógł komuś dokopać. Pech chciał, że padło na Jashinistę.
- A więc Itachiemu się udało? - spytał, całkiem spokojnie, Pein.
- Doskonale o tym wiesz, sukinsynu! - warknął Hidan, jednocześnie przyciągnąwszy do siebie Fuumę. - Nie rób ze mnie kretyna! - Z całej siły uderzył liderem o ścianę. Rudowłosy skrzywił się lekko, poczuwszy przeszywający ból pleców, jednak nie szamotał się. Chciał się z Jashinistą jeszcze trochę podroczyć.
Ostatnio bardzo spodobało mu się to zajęcie. W ten sposób mógł wyładować na kimś swoją złość, którą sprytnie podjudzał Madara. Przypadkiem pojawiał się w kuchni wtedy, gdy Pein w niej był, dziwnie często mijał go na korytarzu i ciągle czegoś od niego chciał. A Fuuma nie mógł zareagować złością, bo rzekomy Tobi był mu bardzo potrzebny. Znalazł więc sobie swojego kozła ofiarnego i znęcał się nad nim jeszcze bardziej, niż nad Peinem Madara.
- Nie denerwuj się tak - odparł z ironią rudowłosy. - I tak nie umrze.
To zdanie do reszty wyprowadziło Hidana z równowagi. Całą swoją siłą odrzucił lidera na sąsiednią ścianę, który w porę zareagował i się od niej odbił, po czym opuścił gabinet Fuumy  i zdecydowanie za głośno trzasnął drzwiami. To spowodowało, że kąciki ust rudowłosego uniosły się ku górze.
Bezczelny uśmiech zniknął z twarzy Peina dopiero wtedy, gdy zobaczył zniszczone biurko i porozrzucane papiery, które od dwóch godzin segregował.

Tsutanai usiadła na jednym z wolnych łóżek, na którym nie było już ani poduszki, ani kołdry. Obrzuciła swoich współlokatorów obojętnym wzrokiem, dostrzegając, że jeden z nich, gruby i spocony, miał pod swoją głową jej pościel. Nie odezwała się jednak, dostrzegłszy jego karcący wzrok.
- Nowa - odezwał się grubas, na oko czterdziestoletni. Z trudem podniósł się do siadu, a fałdki tłuszczu na jego brzuchu nabrały jeszcze większych rozmiarów. - Jak ci na imię, co?
- Czy to ważne? - spytała. - I tak nie zapamiętasz.
- Dzielimy pokój - mężczyzna zmierzył ją wzrokiem i uśmiechnął się lubieżnie - więc miło byłoby wiedzieć, jak mamy się do ciebie zwracać.
- Dziewczyno, to wystarczy.
Wzrok czterdziestolatka wcale a wcale nie przypadł Tsutanai do gustu. Na jej ciele momentalnie pojawiła się gęsia skórka. W dodatku w pokoju nie było żadnej kobiety, a tylko trójka starszych mężczyzn, z czego każdy z nich wyglądał na spragnionego seksu.
Tsutanai wiedziała, że musi jak najszybciej znaleźć sobie nowe lokum. Problem polegał jednak na tym, że zaglądała już chyba do każdego pokoju i wszędzie był komplet więźniów.
- Zadziorna - skomentował jeden z jej współlokatorów, szczupły blondyn z okularami na nosie. - Radzę ci przytemperować swój charakterek, zwłaszcza względem członków Akatsuki. Oni nie będą tak cierpliwi, jak my.
- Właśnie, dziewczyno - dodał grubas, akcentując drugie słowo. - Gdybyś do nich tak się odezwała, już dawno byłabyś martwa.
Tsutanai nic nie odpowiedziała na ich rady, bo tak naprawdę nie obchodziło jej, co do niej mówią. Ich słowa były nieistotne, bo przecież i tak nie mogła umrzeć. Psiakrew.
- Chyba dotarło - skomentował blondyn, a pozostała dwójka zaśmiała się pod nosem.
- To co, przedstawisz się? - spytał znów grubas i zszedł z piętrowego łóżka. Tsutanai zignorowała go. Skierowała się w stronę drzwi, jednak ten złapał ją za ramię. - Gdzie uciekasz?
- Łapska przy sobie - syknęła dziewczyna, odtrącając jednocześnie dłoń mężczyzny. Kątem oka dostrzegła, jak jego koledzy podnoszą się z łóżek. Cofnęła się o krok i sięgnęła dłonią do klamki, po czym szybko czmychnęła z pokoju. Przynajmniej na chwilę miała spokój.
- Idiotka - skwitował blondyn. - Długo tutaj nie pożyje.

Oroka wolnymi ruchami mieszała łyżką kisiel, który sobie zrobiła. Beznamiętnym wzrokiem wpatrywała się w różową breję, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co się dzieje wokół niej. Dopiero, gdy usłyszała hałas, podniosła wzrok i dostrzegła wściekłego Hidana, który musiał kopnąć krzesło na tyle mocno, że rozleciało się na kilka kawałków.
Dziewczyna, obrażona na niego za jego ostatnie zachowanie i guza, którego jej nabił, wróciła do swojego zajęcia. Jashinista zaś usiadł przy stole, wściekły i nabuzowany, i utkwił wzrok w Oroce. Dźwięk obijającej się o kubek łyżki bardzo go irytował.
- Co tam masz? - spytał po chwili, nie do końca miłym tonem.
- Kisiel - burknęła brunetka.
Hidan zacisnął zęby. Spokojne zachowanie Oroki również mocno go denerwowało. Wolał, gdy była głupia i nachalna. Poza tym, miał wielką ochotę komuś się wygadać i jedyną osobą, której mógł powiedzieć o swoich troskach, była właśnie Seishi. Problem polegał jednak na tym, że Hidan sam nie chciał zacząć rozmowy, a dziewczyna, obrażona na niego, nie była zainteresowana jego zmartwieniami.
- Masz więcej? - odezwał się znów, jakby od niechcenia.
- Nie - odpowiedziała krótko Oroka. Wyjęła z kubka łyżeczkę, oblizała ją, wsadziła do zlewu i wyszła z kuchni.
- Niech ją szlag - syknął pod nosem Jashinista i schował twarz w dłoniach. - Co się ze mną dzieje, do cholery?
Chłopak doskonale wiedział, że zachowywał się tak przez niewyobrażalnie wielką chęć opiekowania się kuzynką, która teraz skazana była na zabijanie i cierpienie. Był pewien, że nie będzie współpracować, a lider wykorzysta fakt, że jest nieśmiertelna, by fizycznie znęcać się nad nią, a psychicznie nad Hidanem. Ale nie mógł jej o tym powiedzieć. Nie widział się z nią od siedmiu lat, odkąd w ich wiosce wydarzyła się tragedia, która zniszczyła ich sielankowe życie. Rozstali się wtedy, z woli Jashinisty, który zostawił ją w szpitalu i uciekł, bo bał się, że nie poradzi sobie z opieką nad osiemnastoletnią wówczas Tsutanai. Do dzisiaj tego żałuje. Być może, gdyby trzymali się razem, nie dołączyłby do Akatsuki i nie zmienił swojego stylu życia - nie zabijałby ludzi, tylko wciąż zwierzęta. Nie stałby się psychopatą i byłby szczęśliwy. Może założyłby nawet rodzinę?
Siedem lat temu był cholernym tchórzem. Miał dwadzieścia dwa lata i zamiast zachować się po męsku i zaopiekować dziewczyną, która straciła wszystko - rodzinę i godność, która przeżyła trzy razy większe piekło od niego, uciekł, zostawiając ją samą sobie. A gdy w rok otrząsnął się i postanowił ją odnaleźć, nikt nic o niej nie wiedział. Jedyne, czego Hidan był pewien, to to, że żyje, bo przecież była nieśmiertelna. Nie zastanawiał się wtedy, czy lepiej by było, gdyby umarła w tej tragedii, gdyby jej nie uratował, bo był pewien, że Tsutanai na nowo ułożyła sobie życie. Teraz natomiast, gdy była w budynku obok, dotarło do niego, że wcale nie musiało tak być. Przecież Fukyuu zawsze była uważana za kogoś z osobowością schizoidalną, izolowała się od świata, a jednocześnie bezwarunkowo polegała na swojej rodzinie - nie potrafiła gotować ani sprzątać i to dzięki nim żyła przez te osiemnaście lat. Co, jeśli w takim razie, przez cały ten okres po tragedii, nie radziła sobie z sobą? Jeśli chodziła od miejsca do miejsca, żebrząc o jedzenie i błagając o choćby kroplę wody? Jak, do cholery, mógł ją zostawić w takim stanie?
Hidan uderzył głową w blat, później mocniej i jeszcze mocniej. W końcu huk przyciągnął do kuchni Deidarę, który, stanąwszy w progu, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i uśmiechnął się z kpiną.
- Jeszcze stół chcesz nam rozwalić? - prychnął, a Jashinista posłał mu wściekłe spojrzenie. - O co się tak burzysz? Od miesiąca walczysz z liderem, a teraz niszczysz wszystko, co wpadnie w twoje ręce.
- Nie twoja sprawa - warknął Jashinista. Wstał z krzesła, by skierować się do swojego pokoju. Drogę zastąpił mu jednak Deidara.
- Owszem, moja. Mieszkam z tobą pod jednym dachem a ty jesteś jak wichura, która rozwala potrzebne nam sprzęty - zauważył. - Kakuzu z pewnością nie da pieniędzy na nowe krzesło.
- To będziesz jeść na podłodze - syknął, coraz bardziej wzburzony Hidan. - Przepuść mnie.
- Odpuść sobie, co? Nie zachowuj się jak primadonna tylko dlatego, że poprztykałeś się z liderem.
- Mówiłem już, że to nie twoja sprawa!
Hidan siłą odepchnął od siebie blondyna i dość szybko zniknął w korytarzu.
Deidara natomiast wywrócił oczami i spojrzał na stół, na którym widać było wyraźne ślady silnych uderzeń. Był pewien, że i to niedługo szlag trafi. Jak wszystko, czego ostatnio dotykał Jashinista.



Słabo z tą weną, oj słabo. Dlatego też, żeby Was nie zanudzać, od razu przechodzę do odpowiedzi na Wasze komentarze.

Alleya – Też czuję, że moje zdolności nieco się poprawiły. A to dobrze, bo przecież w tym roku matuuura. ;) Co do Oroki natomiast, to tak, ta dziewczyna nie ma instynktu samozachowawczego. Zachowuje się  przecież jak dziecko i nie wie, co jest złe, a co dobre. ^^
A.g.a. – Jest ciężko, choć są też lżejsze dni. Niestety teraz doskwiera mi brak weny i nie wiem, kiedy uda mi się naskrobać kolejny rozdział. Po cichu liczę jednak, że moja przyjaciółka W. teraz do mnie wróci, bo zawsze tak ma, jak na nią narzekam. ^^
Poziomka – Wiem, że nic szczególnego się nie działo, przepraszam. :)
TobiMilobi – I znalazł. Zdolny ten nasz Itaś, co? ^^
Nelia – Nie oglądam niestety kucyków Pony, więc nie bardzo orientuję się, kim jest i jaka przede wszystkim jest Pinkie Pie. ^^
Chi-chan – Dziękuję za komplementy i przepraszam, że Cię tak… zraniłam? ;D Nie chciałam. ^^”

Serdecznie dziękuję Midori i Lilly za wyróżnienie mnie w Liebstar Awards. Może, gdy będę miała wenę i więcej czasu, odpowiem na to, jednak póki co po prostu bardzo, bardzo dziękuję za docenienie. :)

Ślę buziaki!

5 komentarzy:

  1. Uuu... no i Itachi ją w końcu dorwał, a Hidan to teraz w branży rozbiórkowej mógłby pracować, rozwalałby w pięć sekund to, co innym zajmuje parę godzin :D
    Ah nasz El Lidero... Żyć z nim się nie da, a tolerować to nie do końca, ale i tak go kochamy ^^
    Co teraz będzie z Tsutanai? Przeniosą ją do głównej siedzimy? Czy Hidan przestanie wariować i wszystko niszczyć? To i wiele innych pytań już wkrótce w nowych przygodach Akatsuki!
    . . .
    Bosz... Czuje się jak komentator do zapowiedzi kolejnego odcinka serialu xD
    [MyLittleHell.bnx.pl]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, jak Itachi złapał Tsutanai...
    Najlepszy był tekst Deidary "nie zachowuj się jak primadonna" - to mnie kompletnie rozwaliło xD
    Rozdział jak zwykle boski.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. A żebyś wiedziała, że mnie zraniłaś... Oh kurcze, ale już trudno. Stało się :p Rozdział świetny, jak zwykle z resztą. Nie moge się doczekać pierwszej jakiejś mocniejszej akcji z naszą białowłosą ^^""

    OdpowiedzUsuń
  4. Pogubilam sie...Nie wiem juz kto jest kim. =,=
    Notka ciekawa^^ Czekam na nastepna^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny. Jejku, ja tam mam chyba jakąś słabość do robienia w głowie fanfiction z fanfiction. Już tam widzę parę moich postaci QUQ Nareszcie dodałam nowy rozdział na bezimienna-akatsuki, cieszysz się? :D

    OdpowiedzUsuń