Cóż bym rzec mogła? Historia, którą publikuję na waikyoku powstała w mojej główce, jednak z wykorzystaniem bohaterów szanownego pana Kishimoto, któremu pokłony składam za tak wspaniałą opowieść, jaką jest manga Naruto. Liczę, że uszanujecie moją pracę i nie skupiujecie jej, bezczelnie podpisując się pod tym swoim imieniem tudzież nickiem. Bo wiecie dziubaski, to po prostu przykre, przywłaszczać sobie cudzą pracę. Po co? Skoro i tak chwalony jest oryginał? Jaką moglibyście mieć z tego satysfakcję? A już raz miałam przypadek, gdy ktoś skopiował sobie rozdziały z mojej pierwszej historii i publikował, tyle, że na innym serwerze. Myślałam, że mnie szlag trafi! A zła Kushina to Kushina groźna. Naślę na Was ACTA, złodzieje!
Czemu zdecydowałam się stworzyć taką historię? Moje poprzednie trzy blogi o Akatsuki były historią miłosną, dość typową, bo przecież silna babeczka w Brzasku, zakochująca się z wzajemnością w jednym z morderców, który jest w gruncie rzeczy dobry, to bardzo oklepany scenariusz. Mam nadzieję, że uda mi się napisać coś innego, coś, co spodoba się tym, którzy krytykowali love-story w poprzednich opowiadaniach. ;)
Autorem szablonu jest bleachowa z Panda Graphics, za co bardzo serdecznie dziękuję, bo jest przepiękny. :)
To może teraz przejdę do małego słowniczka? W opowiadaniu bowiem występują bohaterowie, których imiona coś znaczą, a przynajmniej mam nadzieję, że nie zostałam oszukana przez słownik. ^^ A zatem:
Oroka - głupia, niepełnosprawna umysłowo
Seishi - kontrola, sterowanie (czymś/kimś)
Sasuga – mądry
Genjuu - silny, mocny
Tsutanai – pechowa
Fukyuu – nieśmiertelna
No i oczywiście, trzeba przetłumaczyć adres bloga:
waikyoku - tortura
Mam nadzieję, Drodzy Czytelnicy, że zostaniecie ze mną do końca. Cały czas próbuję wrócić do losów naszych bohaterów, nie poddaję się, więc głęboko wierzę, że skończę i tę historię. Może ciut wolniej, ale jednak. ;)
Życzę miłego czytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz