2 września 2013

15. (...) sprawą za­sad­niczą jest tyl­ko umiejętność od­po­wied­niego ma­nipu­lowa­nia (...)

José Saramago

Przez kolejny miesiąc Akatsuki nie dawało o sobie żadnego znaku życia. Jedynymi członkami, których w siedzibie nie było byli Tobi i Zetsu, którzy próbowali wytropić aktualne miejsce pobytu Sasuke. Doskonale wiedzieli, że są coraz bliżej swojego celu, który zresztą zbyt ostrożny nie był - w co drugim hotelu Madara mógł dowiedzieć się czegoś na temat młodego Uchihy. Im dalej od Wioski Liścia i Dźwięku, tym mniejsza była czujność Sasuke. Głupiec.
O misji Tobiego i Zetsu nikt, poza Peinem i Konan, nie wiedział. Obiektem zainteresowania członków Brzasku była dziewczyna, która przeżyła tortury Itachiego Uchihy. Gdy bardzo powoli wracała do siebie dzięki zabiegom przypadkowo porwanego z jednej z wiosek medyka, każdy członek wszedł do sali operacyjnej i przyglądnął się nieśmiertelnej Tsutanai. Miała teraz bandaże na nogach i rękach oraz ku zdziwieniu przestępców - otwartą jamą brzusznę, nad którą medyk tak cierpliwie pracował. Przez ostatni miesiąc nie robił nic innego, tylko leczył dziewczynę. Udało mu się ułożyć jej organy na właściwych miejscach i przyczepić do nich naczynka krwionośne, jednak zanim Fukyuu dojdzie do siebie, minie jeszcze sporo czasu. Operacje przeprowadzone przez mężczyznę mogły się przecież nie przyjąć.
Oroka i Sasuga odczuli nieobecność koleżanki z pokoju mimo, iż tak naprawdę w ogóle jej nie znali. Nie rozmawiali z nią praktycznie ani razu, a jedyne zdania, które ku sobie kierowali były zapytaniami o jakiegoś członka Akatsuki tudzież o godzinę. I to najczęściej Genjuu próbował rozpocząć rozmowę, co i tak mu się nie udawało.
Świadomość, że ich współlokatorka dochodzi teraz do siebie po bestialskim wyłamywaniu kości i wbijanu noża wszędzie gdzie się da wcale nie poprawiała im nastroju. A właściwie Sasudze, bo Oroka nadal wierzyła, że otaczający ją ludzie nie są źli - choć powoli zaczynała wątpić w ich dobroć. Genjuu natomiast wiedział, że jego jeden zły krok może skończyć się tragicznie, bo przecież nieśmiertelny nie był.
Gdy pogoda się poprawiła i mrozy nie były już tak trzaskające, lider zaczął wysyłać swoich członków na misje. W powietrzu czuć było zbliżającą się wojnę. Więzienie Brzasku zapełniało się coraz to nowymi osobami, które były zbyt słabe fizycznie by uciec Akatsuki, i zbyt słabe psychicznie, by wyprzeć się życia. Poddani działaniu iluzji Madary, zachowywali się jak banda kretynów, która rzucała się do walki i broniła swoich panów. Pein raz nawet przećwiczył swoją taktykę wojenną i, ku jego zadowoleniu, zadziałała. Dziesiątka ludzi chwilowo zatrzymała atak Hidana, który zgłosił się na ochotnika by wyładować złość, zabijając ich. A skoro taka garstka osób zatrzymała ninję klasy S, to ich armia z pewnością opóźni atak Wiosek, gdy Akatsuki zdobędzie już Kyuubiego.
Tymczasem medyk, pomimo niezadowolenia Fuumy, przez kolejny miesiąc leczył Tsutanai. I w końcu, po ponad sześćdziesięciu dniach, postanowił wybudzić ją i sprawdzić, czy jest w stanie normalnie funkcjonować. Gdy dziewczyna bardzo powoli otworzyła oczy, nieobecnym wzrokiem przejechała po twarzy swojego lekarza, później po suficie i otaczających ją ścianach. Nie potrafiła skupić swojej uwagi w jednym miejscu.
- Spójrz na mnie - rozkazał mężczyzna, a dziewczyna posłusznie odwróciła głowę w jego kierunku. Jego brązowe oczy bacznie przyglądały się jej twarzy, przez co Fukyuu poczuła się nieswojo. Myślała, że stoi nad nią morderca, który wyleczył ją tylko po to, by zrobić z niej maszynę do zabijania. A ona nie chciała nią być. Nie chciała być jak ci, którzy odebrali jej Kitai.
Mężczyzna, dostrzegłszy, że świadomość pacjentki powędrowała gdzie indziej, strzelił palcami nad jej twarzą. Znów skupiła na nim swoją uwagę.
- Czujesz to? - spytał, deliktnie dotknąwszy jej nogi. Z trudem pokiwała głową. - A teraz? - Medyk ucisnął rękę dziewczyny. Poczuła to. - Boli cię coś?
Tsutanai patrzyła na niego z lekkim strachem, z czego brązowowłosy doskonale zdawał sobie sprawę. Chcąc jednak zachować się jak najbardziej profesjonalnie i nie podpaść członkom Akatuski za spoufalanie się z pacjentką, zachowywał dystans i nie ukazywał emocji.
Gdy nie zareagowała na jego pytanie, lekko się poirytował i mocniej dotknął jej brzucha. Jęknęła, wywracając do góry oczami.
- Przeprowadziłem na tobie mnóstwo operacji - poinformował ją mężczyzna. - Minie jeszcze trochę czasu, zanim ból zniknie. W najlepszym wypadku za dwa tygodnie będziesz mogła próbować usiąść.
Dziewczyna próbowała coś powiedzieć, jednak głos uwiązł jej w gardle. Zamiast tego z jej fiołkowych oczu powoli wytoczyło się kilka łez, demaskujących jej psychiczną słabość.
Brązowowłosy spojrzał z uwagą na swoją pacjentkę i przez chwilę zastanawiał się, co jest powodem jej płaczu. Ból? Ale jaki? Psychiczny czy fizyczny? O ile ten drugi był w stanie uśmierzyć, o tyle pierwszy musiał minąć sam, lub mógł towarzyszyć jej już do końca życia.
Nie zaprzątając sobie głowy głupotami, medyk pokręcił się jeszcze chwilę wokół Tsutanai, po czym poszedł powiedzieć liderowi o postępach. Dziewczyna natomiast lekko poruszyła głową w kierunku drzwi, by móc zaobserwować, czy ktoś przypadkiem nie wchodzi do pomieszczenia. Ku jej uldze, nikt jej nie odwiedził.

Hidan, dowiedziawszy się, że jego kuzynka jest przytomna, zaniechał odwiedzin. Nie chciał niepotrzebnie jej denerwować swoją obecnością. Nie teraz, kiedy musi dojść do siebie. Siedział więc z założonymi rękami na kanapie w salonie Akatsuki i tępo wpatrywał się w ścianę przed sobą, myślami będąc daleko stąd. Wspominał ciągle czasy, w których Tsutanai i on byli szczęśliwi. I choć nigdy nie byli dla siebie najbliższymi - Hidan miał swoich przyjaciół, a dziewczyna wolała samotność - zawsze potrafili się zrozumieć. Mieli nawet wspólne sekretne miejsce, gdzie mogli poskładać myśli, posiedzieć w samotności lub razem. I to ich najbardziej do siebie zbliżało.
- Masz zamiar siedzieć tak teraz całymi dniami? - spytał chłodno Pein, wchodząc do salonu. Odpowiedziała mu cisza. - Hidan, do cholery, nie zachowuj się jak dziecko. Jesteś obrażony od dwóch miesięcy...
- Ale o co ci chodzi, liderze? - spytał chłopak, spoglądając w jego stronę. Wstał i podszedł do rudowłosego, który swoim obojętnym wzrokiem próbował doprowadzić go do furii. - Tańczę jak mi zagrasz, wypełniam każdą misję, jaką sobie zażyczysz. Nawet ci kurwa jedzenie kupuje, gdy tego zapragniesz - warknął. - A to, że się nie odzywam, to chyba tylko dodatkowy plus? Nie jestem wkurwiający - powiedział, cytując wypowiedziane kiedyś przez Fuumę słowa. - Poza tym nie mam ochoty na rozmowy z tobą.
- Tsutanai czuje się coraz lepiej - powiedział Pein, gdy Hidan go wyminął. Rudowłosy nie musiał się nawet odwracać by wiedzieć, że mężczyzna się zatrzymał. - Niedługo całkiem dojdzie do siebie. Chcę, żebyś z nią wtedy porozmawiał.
- Wybij to sobie z głowy, liderze.
- Tylko ty jesteś w stanie ją przekonać, by do nas dołączyła - zauważył, odwracając się do Hidana. Miał splecione na piersiach ręce i patrzył na niego spode łba. - To rozkaz.
- Mówiłem ci, że tego nie zrobię - warknął chłopak.
- Chcesz, żeby Uchiha powtórzył swoje zabiegi?
Hidan prychnął nerwowo. Spokojny ton głosu lidera i fakt, że otwarcie nim manipuluje, doprowadzał go do szaleństwa. Nie chciał, by jego mała Tsu była wśród członków Akatsuki, by zabijała. Ona się do tego nie nadaje.
- Masz zamiar znęcać się nad nią, dopóki się nie zgodzi do nas dołączyć? - spytał Hidan, a Fuuma tylko skinął głową. - Skurwiel.
- Uważaj na słowa. Gdy będzie w stanie rozmawiać, pójdziesz do niej i powiesz jej, że teraz tutaj jest jej dom. Jasne?
Jashinista nic nie odpowiedział. Nie był w stanie. Spełnienie rozkazów lidera było jedynym sposobem, by ocalić ją przed cierpieniem, a z drugiej strony miał doprowadzić do tego, by dziewczyna stała się bezlitosnym mordercą? Nie czuł się na siłach, by ją sprowadzić na tę drogę. Gdyby to był ktokolwiek inny, nawet by się nie zawahał. Zapewne zachowywałby się jak Uchiha, zmasakrowałby tę osobę, gdyby nie wyraziła zgody. Ale to jest Tsutanai... Jego mała kuzynka Tsutanai. Jak ona miała zabijać ludzi? No jak?
- Przemyśl to - dodał lider, gdy Hidan, zrezygnowany rozmową, skierował się w stronę korytarza.

- Przyniesiesz mi coś do jedzenia? - Oroka utkwiła wzrok w Sasudze i uśmiechnęła się do niego ciepło. Sama nie wiedziała dlaczego, ale nie miała ochoty wychodzić z pokoju. Być może podświadomie zaczynała czuć, jak niebezpieczni są otaczający ją ludzie. A może po prostu miała gorszy nastrój. Tego nie wiedziała nawet sama Seishi.
- Jasne - odparł chłopak i odłożył książkę na łóżko. - Jakieś szczególne życzenia? 
Gdy brunetka pokręciła głową, chłopak wyszedł na korytarz. Każdy taki spacer powodował u niego szybsze bicie serca. Tak naprawdę nie wiedział, czy nie spotka teraz kogoś z Akatsuki, kto będzie miał kaprys go zabić. Dlaczego by nie? Przecież lider i tak by tego kogoś nie wyrzucił z organizacji, a morderca mógłby się zabawić. Myśli te wywoływały u Sasugi ciarki na plecach. Niemniej jednak nie chciał okazywać strachu, dlatego też z podniesioną głową - ale nie zadartą, by nie wyjść na zbyt pewnego siebie - szedł w stronę kuchni. Na jego nieszczęście, po drodze spotkał Hidana.
- Na co się gapisz? - warknął siwowłosy, mijając go. Specjalnie trącił go mocno ramieniem, by choć w taki sposób ulżyć swojej złości.
Sasuga nic nie odpowiedział, tylko powiódł wzrokiem za Hidanem. Doskonale wiedział, że powodem jego częstych kłótni z liderem jest Tsutanai. Domyślał się też, że i tym razem doszło między nim a Fuumą do spięcia. Przez chwilę pomyślał nawet, że mógłby przekabacić Jashinistę na swoją stronę, by pomógł mu uciec, jednak pomysł ten szybko opuścił jego głowę. To i tak by się nie udało. Brzask znalazłby go a wtedy... Nawet nie chciał myśleć, jak by zginął.
- Wszystko w porządku, Genjuu? - Gdy Sasuga usłyszał obok głos Peina, serce przez chwilę przestało mu bić. Odwrócił się w jego stronę i tylko skinął głową. - Nie próbuj się wtrącać - ostrzegł go Fuuma. - To są sprawy moje i Hidana, jasne?
Chłopak znów nic nie odpowiedział, tylko pokiwał głową. Przez chwilę, podczas której lider uparcie i złowrogo na niego spoglądał, przestał nawet oddychać.
- Cieszę się, że mnie zrozumiałeś - dodał jeszcze lider, po czym skierował się do, jak się Sasudze wydawało, swojego gabinetu.
Chłopak przez chwilę obserwował również Fuumę. Mężczyzna może był dla niego tyranem i porywaczem, ale jednocześnie Sasuga darzył go szacunkiem. Nie bez powodu był liderem tak potężnej organizacji. Sam sposób jego poruszania się świadczył o pewności siebie Peina. Każde jego słowo było przemyślane i sprawiało, że rozmówca czuł się jak małe dziecko. Mimika twarzy mężczyzny również wywoływała w drugiej osobie lęk. I właśnie dlatego niemal nikt mu nie podskakiwał. Członkowie Akatsuki byli mu posłuszni jak pieski, byli marionetkami w jego rękach. Wszyscy, prócz Hidana.
Genjuu przez chwilę patrzył jeszcze w pusty korytarz, by następnie skierować swe kroki do kuchni. Na szczęście była pusta.



Chyba nic ciekawego. Wybaczcie.
Dziękuję za komentarze. <3

6 komentarzy:

  1. Rozdział nie najciekawszy ale cieszę się że jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście nie najlepszy ale czy wszystkie rozdziały muszą być super?Te gorsze dodają smaku tym ciekawszym , że się tak wyrażę. Poza tym dodał paru konkretnych informacji(poszukiwania Sasuke ciąg dalszy,Tsutanai wraca do zdrowia i ma być przekabacona na stronę Brzasku przez Hidana).Wspaniale została oddana potęga Lidera.Niepokorny Hidan- coś czuję, że będzie kombinować by uratować kuzynkę od służby organizacji albo przynajmniej czynić jej egzystencje jak najbardziej znośną.Mam nadzieję że wkrótce jako jeden z bohaterów pojawi się Sasuke i jak Pein zrealizuje plan porwania Naruto-już sobie wyobrażam minę Hokage na wieśc o propozycji Brzasku.

    OdpowiedzUsuń
  3. No,no,no-przekabacanie Fukyuu ciąg dalszy...I poszukiwania Sasuke.Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry rozdział czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział :) Czekam z zamiłowaniem na kolejny :)) .
    Przepraszam, że tak chamsko się tu będę reklamować ale dopiero zaczęłam przygody z blogowaniem i chciałabym, żeby ktokolwiek przeczytał, także zapraszam: http://mizunawakatsuki.blogspot.com/ :)
    Jeszcze raz przepraszam za reklamowanie się :/

    Życzę Ci weny w pisaniu :) Pięknie piszesz :)).

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam serdecznie, to znowu ja. :)
    Jako, że zawsze ale to zawsze muszę coś spaprać, pozbawiłam się funkcji administratora mojego bloga! -.- Sama nie wiem jakim cudem to zrobiłam, no ale bywa i tak.. Nie mogę dodawać notek. Kompletnie nic nie mogę na nim zrobić...
    Dlatego zapraszam na reupload bloga: http://mizuna-w-akatsuki.blogspot.com
    Uduszę się chyba za to ...

    OdpowiedzUsuń